źródło: Polska Dziennik Bałtycki 17-18 listopada 2007
autorka tekstu: Ryszarda Wojciechowska
Joanna Chmielewska, królowa polskiego kryminału w Gdańsku
Pozytywne rzeczy wokół trupa
Nie cierpię zapachu gotowanego mleka. Agata Christie też tego nie cierpiała. Może to warunek pisania kryminałów? -zastanawia się głośno Joanna Chmielewska. Polska królowa tego gatunku przyjechała do Gdańska na spotkanie ze swoimi czytelnikami. Okazją był Festiwal Kryminału, który udowodnił, że grono "kryminalistów", czyli miłośników tej twórczości, ma się w naszym kraju bardzo dobrze i Pomorze nie jest tu wyjątkiem.
http://wszystkoczerwone.blox.pl/resource/_JCH1.jpg
Joanna Chmielewska nie przymila się do czytelników. Nie kadzi im. Czasami odpowiada jakby od niechcenia. Ale zazwyczaj z dużą szczyptą humoru, zmieszanego z nutką goryczy.
- Ja jestem w dwóch osobach. Ja to ja, a ta druga to Chmielewska. I czasami mam jej naprawdę dość - żartuje, zaciągając się kolejnym papierosem.
A pytana o rady na cztery potu życia, odpowiada wesoło:
- Jest jedna. Starać się zachować odrobinę rozumu, w każdym wieku. Jak to zrobić? No właśnie, w tym rzecz.
Czy zmieniłaby coś w swoim życiu, gdyby wiedziała o nim tyle, co teraz?
- Zmieniłabym mojego męża. Ale bez niego nie miałabym dzieci. Więc koło się zamyka - odpowiada pisarka.
Od najmłodszych lat wiedziała, że życie bez namiętności jest nic niewarte. Najmniej godną polecenia namiętnością, jej zdaniem, jest ta do jedzenia. Ona więc wybrała hazard. W latach sześćdziesiątych przejechała niemal całą Europę, głównie pod kątem kasyn. Bywało, że jednego dnia odwiedziła aż trzy kasyna. Tu wygrała, tam przegrała. I w rezultacie wyszła na zero.
- Dlatego na przykład w Prowansji nie znam ani jednej restauracji, za to znam wszystkie kasyna - śmieje się.
Pisarka pytana o ulubione kryminały odpowiada: - Nie mam. Za Raymondem Chandlerem na pewno nie przepadam. Bo jak wiadomo czarny kryminał, to na pewno nie różowe sny. Wolę elementy, ktore... dostrzegają pozytywne rzeczy wokół trupa. Prawdę mówiąc, teraz kryminał interesuje mnie mniej, a bardziej człowiek. A najbardziej ludzka głupota. Bo wszystko na świecie ma swoje granice, poza nią. Dlatego głównie wydłubuję z życia idiotyzmy, które potrafi wyczyniać człowiek.
Romanse? W żadnym razie. Ani nie do czytania, ani nie do pisania - wyznała w Gdańsku Joanna Chmielewska, dodając, że nigdy jej nie leżały i kropka.
- Nie będę do śledzia dokładała miodu, mówiąc, że jest inaczej - stwierdziła.
Nie lubi też czytać podróżniczych. Ale tylko dlatego, że nie może być na miejscu, o którym czyta.
- Z wyjątkiem Wietnamu. Nie ciągnie do miejsca, w ktorym pijawki spadają z nieba - powiedziała tajemniczo.
Czy i jakie obowiązki ma pisarz kryminalny wobec czytelników?
To w sumie proste, jej zdaniem. Nie wolno zostawić zagadki nierozwiązanej. Nie wolno powiedzieć na konieć czytelnikowi - ja też nie wiem albo nie rozumiem. Poza tym muszą być emocjonujące postaci. W każdym kryminale powinien być ktoś, kogo czytelnik lubi i kogo nienawidzi, ktoś kogo się boi, komu sam by najchętniej podciął gardło nożem kuchennym. Ale podstawowa rzecz to nauczyć się dobrze języka polskiego, bo to wcale nie jest takie proste, jak się okazuje.
Na pytanie, czy da się zaplanowac karierę pisarską, odpowiada:
- Nawet jak się da, to nie wyjdzie. To już prędzej da się zaplanować karierę złodziejską - śmieje się.
Ile jest Chmielewskiej w książkach Chmielewskiej?
- Każdy piszący wydłubuje coś z siebie. Coś z niego wychodzi i wchodzi w ksiązkę - tłumaczy pisarka.
Czasami tej Chmielewskiej jest mniej, a czasami więcej.
Na spotkaniu pytano ją też o rosyjską Chmielewską, czyli Darię Dancową. Czy ją czyta i lubi?
- Przeczytałam wszystko, co w przypadku Darii Dancowej wydrukowano w Polsce. Nawet mi się podobała. Ale nie można mówić o plagiacie. Ona mnie nie plagiatuje. Tylko świetnie złapała ten gatunek. Poza tym, ja jej naprawdę zazdroszczę. Jakież ona w tej Rosji ma możliwości. U nas takie rzeczy jak u nich się nie zdarzają.
Pytana o plany pisarskie odpowiada, że ma jeszcze sporo pomysłów. Jednym z nich jest rzecz o odwrotnej stronie... macierzyństwa. Bo, jak twierdzi, nie ma bardziej drapieżnych istot na świecie niż matka.
- I o tym chcę napisać. A potem pewnie mnie za to ukamieniują, ale trudno - śmieje się Joanna Chmielewska.
KLIK
